Kolacje są moim codzienny problemem odkąd zaczęłam zwracać uwagę na to co jem, odkąd zaczynam rozumieć różnicę pomiędzy węglowodanami, białkiem i tłuszczem oraz odkąd staję się coraz lżejsza. Powodem moich wieczornych problemów pt: "CO BY TU ZJEŚĆ?" jest to, że chciałabym ten stan rzeczy utrzymać, a nawet nieśmiało powiem pogłębiać:) Po prostu chodzi o to, że dalej gubić kilogramy, ale nie kłaść się głodnym spać i zjeść coś w miarę lekkiego na kolację. Ciągle napotykam jakieś przeszkody: brak czasu, zobowiązania, zajęcia pilatesu czy jogi, brak czasu, brak zakupów no i też oczywiście brak czasu. Produkty i planowanie to podstawa, by udało się stworzyć zdrową i smaczną kolację.
Właśnie dlatego ciągle szukam, myślę, planuję. Czasem niestety zdarzy się tak, że utknę i nie nie potrafię nic wymyśleć! Katastrofa czai się za rogiem, bo już podaję się i macham białą flagą w kierunku tostów z żółtym serem i majonezem (to jedna z najczęstszych szybkich kolacji, które spożywałam w powodu braku czasu oraz chęci na przyrządzenie czegoś zdrowszego) lub szybkiego makaronu z jeszcze szybszym sosem. I nagle bach! Oświecenie! Szalona marchewka wypatrzyła dziś w lodówce marcheweczki i seler, które bardzo prosiły się o zjedzenie. Do tego pomysł na dip spadł chyba z nieba:)
Składniki na dip:
- 100 g sera feta
- 100 ml jogurtu naturalnego
- 1/2 łyżeczka curry
- 1/2 łyżeczka ostrej papryki czerwonej
- 1/2 łyżeczka pieprzu
- 2 ząbki czosnku
Dodatkowo: co nasza dusza zapragnie czy lodówka odstąpi. U mnie były:
- 3 marchewki
- 1/2 bulwy selera
- 1/2 żółtej papryki (choć czerwona byłaby zdecydowanie lepsza)
- 1/2 białej rzodkwi
- resztka brokułu:)
Przygotowanie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz