Soję znałam tylko z gotowych kotletów sojowych kupowanych w sklepie.
Co prawda nigdy nie zachwycały mnie smakiem, ale odpowiednio
przyrządzone i przyprawione były dosyć smaczne. Postanowiłam jednak
wprowadzić świeżą soję do naszej diety ze względu na jej wspaniałe
właściwości. Zakupiłam więc 500 g soi, namoczyłam przed weekendem i
postanowiłam działać:)
Czy wiedzieliście, że potrawy
zawierające soję mają mnóstwo zalet i nie powinni się nią zajadać
tylko wegetarianie? Najważniejsze jest to, że jest bogatym źródłem łatwo
przyswajalnego białka (nawet do 40%) - podobno pod tym kątem przewyższa
nawet mięso! Dodatkowo obniża poziom złego cholesterolu we krwi, chroni
przed nowotworami piersi, prostaty, okrężnicy, trzustki (dzięki
zawartości substancji zwanej genisteiną!),
zawiera wiele witamin (A, B1, B2, B6, B12, C, D, E) i składników
mineralnych (fosfor, żelazo, magnez, wapń), łagodzi objawy klimakterium.
Soja zawiera dosyć sporo tłuszczu (nienasycone kwasy tłuszczowe) oraz
kalorii. Jedząc soję możemy zdecydowanie rzadziej chorować.
Soja to warzywo strączkowe i dlatego musimy ją odpowiednio przygotować. Oczywiście obowiązkowo wymaga namoczenia (około 12 godzin) a potem gotowania (około 2 godziny). Jeśli więc mamy ochotę na to warzywo warto przygotować trochę więcej niż tylko 1 czy 2 szklanki (zawsze można zamrozić). Jak tak właśnie zrobiłam dzięki czemu zaoszczędziłam trochę czasu i gazu:) No i oprócz pasztetu z soi, zielonej soczewicy i marchewki przygotowałam jeszcze pyszną pastę do domowego chleba (o której w następnym poście).
Składniki:
- 2 szklanki soi
- 1 szklanka zielonej soczewicy
- 1 szklanka tartej marchewki
- 3 ząbki czosnku
- 2 łyżeczki tartej gałki muszkatowej
- 1 łyżeczka imbiru
- 6 sztuk ziela angielskiego
- 2 listki laurowe
- 2 łyżeczki pieprzu ziołowego/czarnego
- 2 łyżeczki majeranku
- 2 łyżeczki tymianku
- 2 łyżeczki ostrej papryki
- 1 łyżeczka chilli
- sól, pieprz
- 2 jajka
Soję namaczamy 12 godzin (najlepiej na noc). Następnego dnia gotujemy wraz listkami laurowymi i zielem angielskim. Pod koniec gotowania wrzucamy do soi marchewkę. Gotujemy jeszcze 15 minut. Soczewicę gotujemy w osobnym garnku z dwoma szklankami wody, aż do całkowitego wyparowania wody. Wszystkie warzywa po ugotowaniu mielimy w malakserze lub maszynce do mięsa (zdecydowanie lepiej jest użyć maszynki do mięsa, ale z lenistwa wybrałam blender, dlatego też warzywa nie są tak dokładnie zmielone jak bym chciała:)), dodajemy przyprawy oraz jajka. Dokładnie mieszamy. Całą masę przekładamy do naczynia żaroodpornego i pieczemy około 45 minut w temperaturze 200 stopni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz